Nastał ranek. Ja jak zwykle wstałam, przeciągnęłam się i obejrzałam się
dookoła. Był piękny dzień, niezwykle ciepły i słoneczny. Wszystkie wilki
jeszcze spały, prócz samicy alfa, która dumała na pobliskiej skale.
- Czy coś się stało? Elu, co się dzieje?
- Ehh, nic.
Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i poszła usiąść za pniem dużego dębu,
który akurat rosnoł obok. Nie wiedziałam o co chodzi. Nie wiedziałam,
co się dzieje. Nie byłam poprostu poinformowana. Po pewnym czasie znowu
podeszłam do Alfy.
- Elu, proszę, powiedz o co chodzi, wolę wiedzieć.
- No dobrze, Felicia, mamy problem. Pamiętasz tą wrogą watahę? Otóż jej
wilki ognia cały czas przychodzą w tamte tereny - staneła na skale na
której siedziała poprzednio i wskazała łapą na teren pełen drzew z dużym
wodopojem na środku i dużą ilością zwierzyny- otóż oni grożą, że jeżeli
nie ulegniemy, podpalą tę piękną okolicę i nie będzie na co polować.
Martwię się szczególnie o młodszych członków stada.
- Nie martw się Elu, spróbuję temu jakoś zaradzić, wkońcu jestem wilkiem wody.
Uśmiechnęłam się, lecz Eli widocznie nie było do śmiechu. Nastała noc.
Usłyszałam coś jakby głos zwierzyny. Użyłam swojej mocy i duchowo
połączyłam się z żywiołakami zamieszkującymi jezioro.
- O nie, palą polanę!
Ocknęłam się nagle i próbowałam obudzić wilki.
- Wstawajcie! Oni tu są! Oni palą! Obudźcie się!
Nic to nie dawało, więc poszłam zaradzić temu sama. Biegłam szybko i
nagle natrafiłam na ogień. Jezioro było za daleko aby wezwać żywiołaki,
które przedarły by się przez ogień.
- Co ja teraz zrobię?
Spróbowałam załagodzić sytuację wodnym tornadem, ale to nic nie dawało.
Zaryzykowałam, zaczęłam szukać jak najbliższej drogi do jeziora.
Znalazłam, ale przy przebieganiu pomiędzy drzewami spaliłam sobię sporą
część sierści na ogonach. Wskoczyłam do wody i natychmiast przyzwałam
żywiołaki. Nie dawały one jednak rady, więc zaproponowałam.
- Połączcie się, przecież macie taką moc, słyszałam o tym od tego, który dał mi ten dar. Proszę, spróbujcie to zrobić.
Kilka żywiołaków skinęło głowami i poczęły się łączyć. I wtem stanął
przede mną wielki, wodny smok który popatrzał się na mnie i odwrócił w
stronę ognia. Wystarczyła jedna, potężna fala aby ugasić ogień. Smok
obrócił się z powrotem do mnie.
- Dziękuję Ci, dziękuję wam!
Smok skinął głową i zniknął w toni wodnej. Wróciłam do domu radosna,
choć wiedziałam że to nie koniec walki z wrogami. Usiadłam na skale na
której siedziała zawsze Ela. Kiedy obudziła się, podeszła do mnie i
zobaczyła mały kawałek wypalonego połacia lasu.
- Cccco tu się działo? Ty nas uratowałaś? Jak dałaś sobię radę?
- To długa historia.
Powiedziałam i poszłam spać zpowrotem. Ela przez chwilkę spoglądała na
mnie z lekkim uśmiechem, po czym znowu poczęła obserwować teren.